Na dzień dobry - wspólnie z dziećmi - wyklaskaliśmy sylabowy rytm naszych imion, by lepiej je zapamiętać. Po takim powitaniu przyszła pora na krótką lekturę.
Wiersz Danuty Gellnerowej „Wiatr” nawiązywał do dzisiejszej pogody (w nocy było burzowo, a poranek przywitał nas deszczowymi chmurami), jak również i nasza zabawa – Spacer w deszczu.
Najpierw szukaliśmy różnych określeń wyrażenia pada deszcz, a potem ilustrowaliśmy dźwięki deszczu ciałem. Pocieraliśmy dłońmi o siebie – padał lekki deszczyk. Gdy klepaliśmy dłońmi o uda, silniejszy. Głośno tupiąc stopami o podłogę, przywołaliśmy burzę. Pioruny też były, więc trzeba było się schować (niczym ślimaki w skorupce, zwijaliśmy się w kłębek). A że po burzy jest świeże powietrze, to wykorzystaliśmy ten moment na spacer. Przechadzaliśmy się wśród kropel deszczu (niespodziewanie pojawiły się na naszym dywanie) i na odgłos szumu deszczu zatrzymywaliśmy się, stawaliśmy na jednej nodze i z naszych rąk tworzyliśmy parasol. Po takiej porcji zabawy przyszła pora na słodkie leniuchowanie. Wygodnie usadowieni na poduszkach, wsłuchaliśmy się w bajkę Perraulta „Czerwony Kapturek”.
Na kolejną porcję dobrej lektury i zabawy
zapraszamy już w następną środę.
Dorota Strychalska