19 kwietnia odbyło się kolejne spotkanie Młodzieżowego Klubu Książki, podczas którego rozmawialiśmy o książce Martyny Jacewicz
„Ewa, Tomek, Edyta…”.
Bohaterowie książki to młodzi ludzie wywodzący się z różnych środowisk. Łączy ich jedno – w pewnym momencie życia popadają w tarapaty i mają poważne problemy, z którymi nie poradzą sobie bez wsparcia innych.
Edyta – urodzona w czepku. Zamożna rodzina, wspaniałe dzieciństwo, prymuska, dobra sportsmenka, zgrabna, ładna i na dodatek przesympatyczna. Takie się nie zdarzają, jak powiedział któryś z uczestników dyskusji. Jeśli ktoś ma kasę, to z reguły jest snobem – dodał inny. Ale Edyta była po prostu normalną dziewczyną. Zdecydowała się na publiczne gimnazjum i tam zaczęły się problemy. Trafiła do klasy, którą rządziła „elita”. Ta szybko zainteresowała się bogatą koleżanką. Najpierw wagary, potem papierosy, alkohol i narkotyki. Gdy sięgnęła dna, koleżanki nie podały jej ręki, została sama. Pomogli rodzice i przyjaciel z dzieciństwa – Artur.
Ewa – sprawiająca problemy od zawsze. Wychowywała ją tylko mama, w domu nie było luksusów. Gimnazjum było kolejnym miejscem, gdzie można było porozrabiać, wykazać się, a tym samym przypodobać starszym kolegom. Pobicia, wyłudzenia, kradzieże – żadnych hamulców. Gdy wpadła, straciła przyjaciół. Nie zawiodła mama i pani kurator – bardzo surowa, ale skuteczna.
Sytuacja Tomka, ostatniego tytułowego bohatera, była zupełnie inna. Przystojny fajny chłopak, dobry uczeń, super sportowiec. Niesamowicie ambitny. Dosłownie ideał – zdaniem dziewczyn. Marzył o karierze piłkarskiej i uparcie do tego dążył, na treningach dawał z siebie wszystko. Dzień przed meczem, którego stawką był ogólnopolski finał, dostał się pod koła samochodu. Wstrząs mózgu, złamana noga. Koniec marzeń? Nie. I tym razem pomogli dorośli: lekarz, ojciec i trener. Ale nie zawiedli również koledzy z drużyny i ze szkoły. Dzięki nim Tomek miał siłę, by walczyć o swoje marzenia.
Klubowicze zauważyli, że wszystkie historie opisane w książce zakończyły się happy endem, co nie jest dobre, bo nie ma dreszczu emocji, adrenaliny; trochę wieje nudą. W książce powinno „coś” się dziać, nawet za cenę, np. śmierci bohatera.
Następne spotkanie odbędzie się 14 maja (poniedziałek)
i dotyczyć będzie książki Elżbiety Jodko-Kuli „Adam”.